35-letni obcokrajowiec został w środę, 17 lipca, przyłapany na gorącym uczynku, gdy kradł elektryczną szczoteczkę do zębów w sieciowym sklepie drogeryjnym w centrum stolicy. Była to jego kolejna kradzież takiego urządzenia w ciągu kilku dni.
Wspólny patrol straży miejskiej i policji otrzymał wczesnym popołudniem wezwanie do sklepu drogeryjnego przy ul. Senatorskiej. Po przybyciu na miejsce ochrona wskazała 35-letniego mężczyznę, który zdjął z półki wartą 370 zł elektryczną szczoteczkę do zębów, schował ją do torby i wyszedł za linię kas nie płacąc. Nie była to jego pierwsza kradzież w tym sklepie. Po sprawdzeniu monitoringu ochrona ustaliła, że ten sam mężczyzna dokonał kradzieży takiej samej szczoteczki 5 dni wcześniej. Monitoring w innych sklepach zarejestrował podobne czyny 35-latka także w sklepach tej sieci na pl. Bankowym, ul. Stawki oraz ul. Płockiej. Obcokrajowiec kradł je… codziennie, jakby nie wiedział, że można je naładować. Za każdym razem jego łupem padały te same modele szczoteczek. Jest mało prawdopodobne, by kradzieże dokonane przez mężczyznę były wynikiem postpandemicznej mizofobii, czyli lęku przed brudem i zarazkami, ale nawet gdyby tak było, to nie uchroni go to od kary. Sieć drogerii podliczyła wartość skradzionego towaru na 2220 zł. Mężczyzna został przewieziony do komendy rejonowej policji, gdzie został zatrzymany pod zarzutem przywłaszczenia cudzych rzeczy (art. 278 KK), za co grozi mu od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Przez jakiś czas będzie musiał myć zęby tradycyjną szczoteczką, ale o tym, jak długo, zdecyduje sąd.