W nocy z soboty na niedzielę strażnicy miejscy zauważyli mężczyznę idącego niebezpiecznie blisko krawędzi jezdni. Chwila nieuwagi, jeden niepewny krok – i nagle upadł, uderzając głową o twardą nawierzchnię. Krew na asfalcie, brak reakcji poszkodowanego – liczyła się każda sekunda. Mundurowi natychmiast ruszyli na pomoc.
Dochodziła godzina 3:30, 9 lutego, funkcjonariusze ze Śródmieścia kontrolowali ścisłe centrum stolicy. W trakcie patrolu funkcjonariuszka dostrzegła mężczyznę idącego blisko krawędzi jezdni. W pewnej chwili zauważyła, jak potknął się, a jego noga zsunęła się z krawężnika na jezdnię. Mężczyzna, próbując złapać równowagę, przechylił się do tyłu i z impetem uderzył głową o asfalt. Funkcjonariusze natychmiast podbiegli do leżącego mężczyzny. Na miejscu okazało się, że w wyniku uderzenia stracił przytomność, a z tyłu głowy miał obfity krwotok. Strażnik ze strażniczką zabezpieczyli teren, a gdy upewnili się, że czynności życiowe poszkodowanego są w normie, przystąpili do udzielania pierwszej pomocy. Na miejsce wezwano zespół pogotowia ratunkowego. Funkcjonariusze opatrzyli ranę, okryli poszkodowanego kocem termicznym i do czasu przyjazdu ratowników monitorowali jego stan. Już po kilku chwilach słychać było sygnały karetki pogotowia, która błyskawicznie podjechała na miejsce zdarzenia. Po zbadaniu mężczyzny ratownicy zabrali go do szpitala.