Umysły dzieci są jak gąbki – zachłannie chłoną wiedzę i przez to kształtują swoje zachowania. Mając to na uwadze, ratownicy Straży Miejskiej m.st. Warszawy przeprowadzili zajęcia z udzielania pomocy przedmedycznej w przedszkolu. Dzieci stanęły na wysokości zadania i aktywnie uczestniczyły w ćwiczeniach.
- Wszystko zaczęło się od tego, że w przedszkolu przy ulicy Dzielnej, do którego uczęszcza mój syn, poproszono rodziców, by opowiedzieli o wykonywanych zawodach. Ponieważ jestem też ratownikiem medycznym, postanowiłem połączyć to z elementami wiedzy z zakresu udzielania pierwszej pomocy. Spotkaliśmy się 17 listopada – mówi st. insp. Daniel Żołędowski z VI Oddziału Terenowego.
Po tym spotkaniu dyrekcja placówki poprosiła o powtórzenie zajęć w przedszkolu przy ulicy Rabsztyńskiej. Zajęcia odbyły się 23 listopada. Strażnicy zabrali ze sobą zestawy do ćwiczeń z zakresu pomocy przedmedycznej, torbę medyczną, fantom oraz elementy wyposażenia, którym na co dzień posługują się strażnicy miejscy. „Fiołki”, „Lilie”, „Niezapominajki”, „Bratki” i „Stokrotki” z ogromnym zainteresowaniem słuchały funkcjonariuszy.
- Najpierw opowiedzieliśmy dzieciom, jak należy zadbać o swoje bezpieczeństwo, do czego służy i co oznacza taśma, którą wygradzamy zagrożony teren, oraz dlaczego nie należy wchodzić za taką taśmę. Potem mówiliśmy o numerach alarmowych i o tym, jak należy wzywać pomoc – opowiada Daniel Żołędowski.
W dalszej części spotkania strażnicy pokazali, jak należy sprawdzić, czy człowiek jest przytomny, w jaki sposób ułożyć nieprzytomne osoby w bezpiecznej pozycji oraz do czego służy koc termiczny i jak go używać. Każdą z czynności dzieci powtarzały pod okiem ratownika. Na koniec najstarsze ćwiczyły udzielanie pomocy na fantomie przywiezionym przez strażników.
- Mamy świadomość, że dzisiaj może im brakować siły, by ułożyć kogoś dorosłego w pozycji bezpiecznej, ale mogą o to poprosić osoby starsze. Najważniejsze jest, by utrwalić w nich pewne zachowania, a także świadomość, że nie można przejść obojętnie obok osób potrzebujących pomocy – dodaje Daniel Żołędowski.