Mężczyzna nielegalnie handlował w niedzielę przy Parku Moczydło. Swoje stoisko rozłożył na pasie zieleni i chodniku utrudniając przejście przechodniom. Gdy strażniczki miejskie podjęły interwencję, obrzucił je stekiem wyzwisk. Jego zachowanie oceni sąd.
Okolice Parku Moczydło co weekend są tłumnie oblegane przez warszawiaków ze względu na działający w pobliżu bazar. Minęła godzina 10 rano, gdy funkcjonariuszki IV Oddziału Terenowego podjęły interwencję wobec handlarza, który prowadził handel w miejscu niewyznaczonym, unikając płacenia placowego. Swoje stoisko ustawił tak, że zajmowało część chodnika i trawnika w pasie zieleni przy al. Prymasa Tysiąclecia. Przy okazji niszczył zieleń miejską, a sznur przechodniów musiał obchodzić stragan. Na pytanie o zezwolenie na handel od zarządcy terenu mężczyzna zareagował słowną agresją. Oznajmił, że nie ma pozwolenia, a następnie zaczął wulgarnie znieważać funkcjonariuszki. Miotając przekleństwami, handlarz nie liczył się nawet z obecnością rodziców z małymi dziećmi. Odmawiał też podania swoich danych. Wspólnie z wezwanymi na miejsce policjantami, udało się go w końcu uspokoić. Do sądu strażnicy miejscy złożyli wniosek o ukaranie go za handel i popełnione w związku z nim wykroczenia. Osobno mężczyzna odpowie za znieważenie funkcjonariuszek. Grozi mu za to do 2 lat więzienia (art. 226 KK). Może to ostudzi jego agresywny charakter.