Wykonanie wyroku śmierci na bezwzględnym dowódcy SS i policji przez żołnierzy Batalionu „Parasol” AK było najbardziej spektakularnym czynem zbrojnym w okupowanej Warszawie. Rocznicę udanej akcji w latach poprzednich świętowali jej żyjący uczestnicy, ich najbliżsi, przedstawiciele władz oraz strażnicy miejscy. Podobnie było w tym roku.
Przed czterema laty na wieczną wartę w Alei Zasłużonych odeszła Maria Stypułkowska-Chojecka ps. „Kama”, ostatnia z uczestniczek zamachu, ale pamięć o uczestnikach Akcji Kutschera trwa. Jak co roku uroczystości rocznicowe, poprzedzone mszą świętą w dniu poprzednim, odbywały się w kilku miejscach. Strażnicy miejscy z dumą wystawili 1 lutego posterunki honorowe oraz składali wieńce przy głazie upamiętniającym walkę z okupantami i wykonanie wyroku na kacie Warszawy, a także przy tablicy upamiętniającej odwetową egzekucję 100 naszych rodaków w al. Ujazdowskich (na ścianie ambasady Węgier). Hejnalistka Straży Miejskiej m. st. Warszawy odegrała też hejnał przy tablicy upamiętniającej śmierć w nurcie Wisły Kazimierza Sotta ps. „Sokoła” i Zbigniewa Gęsickiego ps. „Juno”.
Niespełna 40-letni Austriak Franz Kutschera został komendantem SS i policji w Warszawie jesienią 1943 roku. Swoimi bezwzględnymi morderczymi poczynaniami szybko zasłużył na miano kata stolicy. Łapanki i publiczne egzekucje miały zastraszyć Polaków. Aby przeciwstawić się terrorowi, Państwo Podziemne wydało na Kutscherę wyrok śmierci. Jego wykonanie powierzono Kedywowi AK, a konkretnie Batalionowi Parasol. W akcji przeprowadzonej 1 lutego 1944 r. w al. Ujazdowskich wzięło udział 12 żołnierzy AK. Kutschera został na miejscu zastrzelony wraz z czterema niemieckimi żołnierzami. W wyniku walk zginęło dwóch wykonawców wyroku, a czterech zostało rannych.
Przetransportowano ich do szpitala na Pradze. Wracający ze szpitala dwaj uczestnicy akcji natrafili na blokadę mostu Kierbedzia (dzisiaj w tym miejscu stoi Most Śląsko-dąbrowski). Osaczeni skoczyli w nurt Wisły i tam zostali zastrzeleni. W odwecie za zamach, Niemcy rozstrzelali następnego dnia w al. Ujazdowskich stu Polaków. Dwa tygodnie później Niemcy przestali wykonywać publiczne egzekucje na terenie miasta.