Drażniący dym unosił się nad ulicą sąsiadującą z torem wyścigów konnych na Służewcu. Na swąd skarżyli się także pracownicy pobliskiego aresztu. Właściciel zakładu stolarskiego nadal używał jednak bezklasowego pieca. Do akcji wkroczyli strażnicy z Oddziału Ochrony Środowiska.
Podczas prowadzonej 14 listopada kontroli w okolicach toru wyścigów konnych na Służewcu, uwagę strażników miejskich zwrócił drażniący zapach płynący z czarnym dymem od strony jednej z posesji. Właściciel znajdującego się tam zakładu meblarskiego był świadom korzystania z bezklasowego pieca. Co więcej – wrzucał do niego odpady stolarskie, których spalanie powoduje emisje do atmosfery szkodliwych substancji. Za nic miał nawet uwagi pracowników sąsiadującego aresztu, którym przeszkadzał gryzący zapach. Jak twierdził – tak jest taniej. Strażnicy miejscy poinformowali mężczyznę o możliwości pozyskania nawet 70-procentowego dofinansowania na wymianę smrodzącej kozy, którą też polecili natychmiast wyłączyć z użycia. Porada ta wcale nie była tania, strażnicy nie zastosowali upustu podczas nakładania kary za wykroczenia popełnione przez właściciela zakładu stolarskiego. Strażnicy z Oddziału Ochrony Środowiska z pewnością odwiedzą to miejsce ponownie…