Para młodych ludzi miała już dosyć przebywania w zatłoczonym lokalu z rodziną i włamała się do pustego mieszkania w tym samym budynku. Podłączyli nielegalnie prąd i przynieśli swoje rzeczy. Idylla trwała tylko kilka dni.
Strażnik miejski z Oddziału Specjalistycznego oraz dwóch policjantów asystowało administratorce z Zakładu Gospodarki Nieruchomościami w wypraszaniu dzikich lokatorów z mieszkania należącego do miasta. Podczas kontroli funkcjonariusze stwierdzili, że w drzwiach wejściowych do lokalu został rozwiercony zamek, a w miejsce oryginalnej wkładki włożono nową. Do mieszkania w nielegalny sposób doprowadzono prąd. W środku przebywał 28-letni mężczyzna i 25-letnia kobieta.
- Oboje mieszkali wcześniej w innym mieszkaniu w tym budynku, ale w lokalu ich matki był tłok - żyło tam już 8 osób. Tymczasem obok stało puste mieszkanie należące „do miasta”, więc postanowili je zająć. Mężczyzna wstawił nowy zamek w drzwiach, podłączył poza licznikiem prąd, przyniósł materace i rzeczy osobiste obojga. Mieszkali tak kilka dni – powiedział funkcjonariusz, który asystował w interwencji pracownicy administracji.
Dzicy lokatorzy odpowiedzą za kradzież prądu i zniszczenia w lokalu. Administracja wyceniła koszt napraw na 2800 zł.