Dzień dobry, mam na imię Leon i mam 5 lat. Jestem jeszcze małym chłopcem, ale chętnie opowiem Wam o mojej i mojego taty przygodzie. Nie martwcie się - to była przyjemna i wcześniej zaplanowana przygoda. A było to tak….
Pewnego pięknego, chociaż niezbyt ciepłego dnia mój tato wstał rano, przygotował dla nas pyszne śniadanie i z tajemniczym uśmiechem powiedział: - Czuję, że dziś czeka nas wielka niespodzianka i wspaniała przygoda.
Spojrzałem na tatę zaciekawionymi oczami: - Niespodzianka? A skąd to wiesz, tato?
Tato uśmiechnął się radośnie i powiedział: - Leonie, pamiętasz nasz niedzielny spacer w chłodną styczniową niedzielę? Ten, gdy wokół było tyle uśmiechniętych ludzi, a na twojej ulubionej kurteczce miałeś przyklejone czerwone serduszko?
- Tak! tak, pamiętam, tato. Dałeś mi pieniążek, który wrzuciłem do skarbonki jednej Pani i ona przykleiła mi czerwone serduszko – odpowiedziałem.
Tato spojrzał na mnie z uśmiechem. - No właśnie, ty wrzuciłeś pieniążek, a my razem z mamą wygraliśmy w licytacji (to taka zabawa kto da więcej pieniążków ten wygrywa) – wtrącił tata – udział w specjalnym patrolu łódką straży miejskiej po Wiśle. Jesteśmy umówieni na dziś.
- Popływamy łódką? – aż wrzasnąłem z radości. Tato chwycił mnie radośnie w ramiona. - Ale super! – zawołałem, jeszcze nie mogąc uwierzyć.
- Jedziemy? – zapytał tato. - Jedziemy, jedziemy! - zawołałem.
Gdy dotarliśmy do portu, zobaczyłem cudowną, granatowo-biało-żółtą łódkę. Czekali już na nas dwaj Panowie w mundurach. Jeden miał na imię Grzegorz, a drugi Zbyszek. Przedstawiłem się mówiąc: - Dzień dobry, mam na imię Leon. Będę dzisiaj pływał łódką. Uśmiechnęli się, mówiąc: - Czekamy właśnie na Ciebie. Zapraszamy! Razem z tatą obejrzeliśmy łódkę, miała niebieskie lampy na dachu i cała była błyszcząca. Piękna! Tato ubrał mnie w kapok i…zgłodniałem. Na szczęście tato miał dla mnie drożdżówkę, którą zjadłem. Panowie ze straży poczekali aż zjem i….ruszyliśmy w rejs!
Rozsiadłem się wygodnie u taty na kolanach, a Panowie ze straży powoli popłynęli przez Wisłę. Jaka to duża rzeka! Prawie jak jezioro…Z mostu nie wydaje się taka ogromna. Na rzece byliśmy tylko my, więc Panowie strażnicy pokazali nam, ile ciekawych rzeczy ma ich łódka. Ma specjalne światła, żeby można było widzieć w nocy i różne ekrany na których wszystko widać, bo łódka ma też kamery. I radiostację do rozmawiania z brzegiem rzeki. Ma też takie coś, że widać na ekranie jak wygląda dno. Ale rybek nie było widać. Ile tam było różnych guzików i lampek! Panowie pozwolili mi niektórych dotykać i mogłem włączyć syrenę. Ale była głośna! Nawet przez chwilę mogłem nią posterować! Fajnie się pływa taką łódką. Ma tyle różnych urządzeń. Szkoda, że nie mamy takiej łódki….
Dostałem jeszcze mnóstwo prezentów, ale najlepszy był Ryś w mundurze! Sami zobaczcie na zdjęciach. Dziękuję, tato, za super przygodę. Panom ze straży też dziękuję.
Leon
Straż miejska od wielu lat aktywnie wspiera Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Od 16 lat ma swój sztab, w którym zbierane są pieniądze. Funkcjonariusze straży miejskiej dbają również o porządek na ulicach Warszawy i bezpieczeństwo uczestników Finału WOŚP. W tym roku można było wylicytować oprócz udziału w patrolu rzecznym naszą łodzią, m.in. maskotkę strażnika, 32 unikatowe emblematy straży miejskiej i Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, czy Dzień ze Strażą Miejską. Jak podkreśla Magdalena Ejsmont, komendant straży miejskiej: - Orkiestra zawsze może na nas liczyć.
